Stało się. Dziś nadszedł dzień pieczenia piernika, na którego ciasto zrobiłam 15 listopada. Piernik poleżakował sobie i dziś wybiła jego godzina na pieczenie:-)
Ciasta jak zawsze wyszło za dużo więc o dziwo moja siostra postanowiła zrobić piernikowe ciasteczka. Nie ukrywam, że miałyśmy małego pomocnika:-)
Nasza kotka Sisi. Ogromny głodomór, pieszczoch i leniwiec. W porze zimowej jako stały element wystroju wnętrza leży między narożnikiem a parapetem, blisko kaloryfera :-) tudzież na kanapie. Natomiast jak tylko Ktoś pojawi się w kuchni kotka już tam jest.
Tak też było przy pieczeniu piernikowym :-)
A wracając do naszych wypieków- podsumowując wyszły dwa pierniki z konfiturą śliwkową mojej babci ( rocznik tak, tak 2004:-)) i sporo ciasteczek piernikowych.
dowód, że siostra naprawdę robiła ciasteczka :-)
Teraz tylko czekamy 3-4 dni aż skruszeje piernik i ciasteczka. Pierniki poleję polewą jeden czekoladową drugi lukrową i pozostanie pałaszowanie wypieków :-)
Kasiu, jak spojrzałam na zdjęcie piernika z konfiturą i na Sisi to od razu skojarzyło mi się, że na ten piernik Sisi narobiła... ;)
OdpowiedzUsuńi kocham Cię za poprawienie komentarzy. Teraz to ja będę się rozpisywała i z wielką przyjemnością zostawię kilka słów pod każdym Twoim postem :)
OdpowiedzUsuńAnetko:-)) Sisi na szczęście nic na piernik nie zrobiła :-))) i cieszę się, że Ci się podoba:-)
OdpowiedzUsuń