Dlaczego Pani taka smutna? coś się stało?
ja? nie. Nic się nie stało. Wszystko w porządku.
Popłynęła łza. Jedna, druga.
Pospiesznie wytarła oczy, przecież nikt nie może zobaczyć tych łez.
Uśmiechnęła się.
Czy ktoś zauważył, że sztucznie?
nie na pewno nie, przecież od tygodni się tak uśmiecha, tak się nauczyła, żeby tylko nikt nie zauważył smutku.
Mijały dni, problem mógł być namacalny, mógł być teraźniejszy lub z przeszłości, nie rozwiązana sprawa, śmierć bliskiej osoby, choroba, dla każdego coś innego, ale to COŚ było.
Z każdym dniem rosło w siłę, jak atrament rozlany na białej podłodze, aż w końcu pokrył całą powierzchnię.
Pewnego dnia otworzyła oczy i pomyślała - nie, nie wstaję.
Nie mam po co, nie mam siły, będę się patrzyć na sufit, dzień, może dwa, albo tydzień czy miesiąc.
Czarna dziura była duża, tak duża że można było sobie wygodnie w nią wpaść i z niej nie wychodzić. Świat zewnętrzny nie istniał. Nie był potrzebny.
Czy jej nie wstyd tak leżeć?
Wstyd.
Ale, przecież jest chora, a choroby nie powinno się wstydzić.
Ale, wstydzi się.
Wstydzi jak większość chorych na tą chorobę.
Bo, to nie choroba ciała tylko duszy, a dusza przecież nie choruje.
Jak może chorować coś czego nie widać?
Jak można chorować na smutek?
być non stop zmęczonym, sennym lub wręcz przeciwnie nie spać po nocach, nie interesować się sobą, swoim życiem, zobojętnieć?
Można.
Zdarza się.
Każdemu.
I słynnej sportsmence, którą podziwiają kibice, której życie może wydawać się bajką.
Bo i ładna i utalentowana, osiąga sukcesy, realizując swoją pasję, zdobywa medale, dobrze zarabia, ale w innej dziedzinie życia pustka, złamane serce, poczucie samotności.
Zdarza się i znanej, lubianej i z ogromnym talentem wokalistce, której choroba uniemożliwiła śpiewanie na kilka lat.
I słynnej, pięknej, eleganckiej aktorce, mąż był, dzieci też, a choroba i tak zaatakowała.
Wszystkie najpierw walczyły same.
Z chorobą, z samą sobą.
Wszystkie się publicznie przyznały, powiedziały - tak, ja jestem lub byłam chora.
Jest, było mi źle, potrzebowałam pomocy.
Czy jej nie wstyd tak leżeć?
Wstyd.
Ale, przecież jest chora, a choroby nie powinno się wstydzić.
Ale, wstydzi się.
Wstydzi jak większość chorych na tą chorobę.
Bo, to nie choroba ciała tylko duszy, a dusza przecież nie choruje.
Jak może chorować coś czego nie widać?
Jak można chorować na smutek?
być non stop zmęczonym, sennym lub wręcz przeciwnie nie spać po nocach, nie interesować się sobą, swoim życiem, zobojętnieć?
Można.
Zdarza się.
Każdemu.
I słynnej sportsmence, którą podziwiają kibice, której życie może wydawać się bajką.
Bo i ładna i utalentowana, osiąga sukcesy, realizując swoją pasję, zdobywa medale, dobrze zarabia, ale w innej dziedzinie życia pustka, złamane serce, poczucie samotności.
Zdarza się i znanej, lubianej i z ogromnym talentem wokalistce, której choroba uniemożliwiła śpiewanie na kilka lat.
I słynnej, pięknej, eleganckiej aktorce, mąż był, dzieci też, a choroba i tak zaatakowała.
Wszystkie najpierw walczyły same.
Z chorobą, z samą sobą.
Wszystkie się publicznie przyznały, powiedziały - tak, ja jestem lub byłam chora.
Jest, było mi źle, potrzebowałam pomocy.
Tak mam depresję.
Na depresję choruje coraz więcej osób.
Choroba w równym stopniu dotyka i kobiety i mężczyzn.
Problem, zalążek u każdego jest inny.
Podstawą jest świadomość, tak jestem chory, wiem o tym.
Pomoc? leczenie? zależy od przyczyny, u jednych terapia, u innych leki, dla jeszcze innych pomoc przyjaciół czy osób bliskich, jest jeszcze jedna grupa,która aby wyzdrowieć musi wyeliminować problem.
Ten namacalny.
Fizyczny.
Coś co widać, co jest i żadna terapia, pomoc bliskich, czy leki nie spowodują, że ta przyczyna zniknie.
Głaz,który ciągnie w dół, w czarną dziurę, smutku, bólu, poczucia bezradności i braku perspektyw.
Tu pomaga, świadomość problemu, nadzieja i ludzie.
Blisko.
Nie pocieszający, ale tacy, którzy rozumieją, nie odwracają się plecami, tylko są.
Rozumieją chorego i jego stan.
Bo, depresja jak każda choroba jest do wyleczenia.
Nawet ta z problemu, bo przecież trzeba wierzyć, że będzie dobrze i kiedyś nawet największy problem uda się rozwiązać i zakończyć...
Na depresję choruje coraz więcej osób.
Choroba w równym stopniu dotyka i kobiety i mężczyzn.
Problem, zalążek u każdego jest inny.
Podstawą jest świadomość, tak jestem chory, wiem o tym.
Pomoc? leczenie? zależy od przyczyny, u jednych terapia, u innych leki, dla jeszcze innych pomoc przyjaciół czy osób bliskich, jest jeszcze jedna grupa,która aby wyzdrowieć musi wyeliminować problem.
Ten namacalny.
Fizyczny.
Coś co widać, co jest i żadna terapia, pomoc bliskich, czy leki nie spowodują, że ta przyczyna zniknie.
Głaz,który ciągnie w dół, w czarną dziurę, smutku, bólu, poczucia bezradności i braku perspektyw.
Tu pomaga, świadomość problemu, nadzieja i ludzie.
Blisko.
Nie pocieszający, ale tacy, którzy rozumieją, nie odwracają się plecami, tylko są.
Rozumieją chorego i jego stan.
Bo, depresja jak każda choroba jest do wyleczenia.
Nawet ta z problemu, bo przecież trzeba wierzyć, że będzie dobrze i kiedyś nawet największy problem uda się rozwiązać i zakończyć...
Najgorzej jak otoczenie lekceważy tę chorobę, czasem nie chcemy jej zauważać. Ale jest może dotknąć każdego z nas, chyba chory musi po prostu spróbować sam sobie pomóc, bo na zrozumienie otoczenia lepiej nie liczyć :)
OdpowiedzUsuńSylwia zgadzam się tak jak napisałam, najważniejsza jest samo - świadomość, że się jest chorym, a otoczenie no cóż będzie jakie będzie, ale fajnie by było gdyby więcej zrozumienia było dla tej choroby.
OdpowiedzUsuńByłam bardzo bliska depresji ale udało mi się, z pomocą terapeuty poradziłam sobie i zobaczyłam światełko w tunelu...
OdpowiedzUsuńzaczęłam nowe lepsze życie z przekonaniem, że wszystko jest w mojej głowie i zależy ode mnie!
Nieperfekcyjna cieszę się, że Ci się udało i terapia Ci pomogła, niestety nie na każdą depresję terapia pomaga.
UsuńDepresja Kasiu, nie obnizony nastroj, jest choroba - i ciala i psychiki. Potrzebuje równoległego leczenia. Farmakologii i psychoterapii. Ale też nie kazdy dół xzy obnizony nastrój jest depresją. Nadrabiam zaległości w czytaniu. Dobrego dnia.
OdpowiedzUsuńTak, ale depresja objawia się obniżonym nastrojem, apatią, ciągłym smutkiem.... I niestety nie zawsze farmakologia i psychoterapia pomagają, nie kiedy problem jest namacalny, te czynniki mogą pomóc w radzeniu sobie z sytuacją i tylko tyle, chociaż czasem i to nie pomaga.
UsuńStraszna choroba, a najgorsze jest chyba to, że osoba chora jej nie zauważa...
OdpowiedzUsuńwww.antymarka.blogspot.com
Ten problem jest mi znany moja najlepsza przyjaciółka ma depresję ,ukrywa ją przed innymi tylko mi o tym powiedziała a problem jest to ,ze nie może mieć dzieci! .Staram sie jej pomóc jak tylko moge ale chyba będzie musiała pójść do specjalisty ! .
OdpowiedzUsuńAneta P