środa, 4 grudnia 2013

Relacja z sobotnich warsztatów z Ewą Chodakowską.

Jak wiecie jestem fanką Ewy, nie ślepą ale doceniam to co robi. Jak motywuje i podnosi Polaków z kanapy.  Na blogu, są dwa wpisy dotyczące ćwiczeń z jej płyt. Idąc za ciosem postanowiłam, wziąć udział w warsztatach, które miały miejsce w Warszawie. Tak więc zakupiłam bilet za 100 złotych i w zeszłą sobotę tramwajem nr 18, który odjeżdża prawie spod mojego bloku udałam się na ulicę Merliniego. Fakt, że z ekscytacji pomyliłam przystanki i wyjechałam za daleko. Po perturbacjach związanych z poszukiwaniem miejsca warsztatów, dotarłam do celu. Trochę błądziłam po obiekcie, bo nie było żadnych oznaczeń, ale jak mawia moja mama, koniec języka za przewodnika, zapytałam w recepcji i dotarłam. Miejsca w których przebierałyśmy się były takie sobie.
Mało przestrzeni, nie było schowków do których można by włożyć torby, więc wszystko trzeba było brać ze sobą. Dobrze, że zabrałam długie dresowe spodnie i bluzę, bo z szatni do namiotu szło się przez dwór. Co przy mojej bluzce do ćwiczeń z odkrytymi ramionami nie było by za przyjemne. 







Pierwszy był trening z Ewą, nie chcę zabrzmieć jak zarozumialec, ale nie zmęczyłam się za bardzo. Większość ćwiczeń była ze Skalpela Wyzwanie, który łatwy nie jest, ale parokrotnie go pokonałam. Nie miałam przyjemności poznać Ewy, ale zrobiła na mnie wrażenie pozytywnie zakręconej, bezpośredniej i pogodnej osoby. No i ta figura, zero tłuszczu same mięśnie i świetny jędrny tyłek :). Za to dyszałam niemiłosiernie po treningu z mężem Ewy- Lefterisem, to było coś. Mnóstwo podskoków w tempie, wypady, bieganie. Resztkami sił, ale dotrwałam do końca treningu. Lefteris nie mówi po polsku, więc polecenia wydawał po angielsku :"If you don't want to have strong muscle stop"faster girls, faster" . Świetna była zumba. Marta, która prowadziła tę cześć, naprawdę dała z siebie 100%. Różna muzyka, układy i przez chwilę miałam wrażenie, że odpływam.To była  sama przyjemność i relaks. Fajny był trening z Tomkiem Choińskim, sama nie wiem jak go przetrwałam. Mnóstwo ćwiczeń na brzuch, również podskoków i wypadów. No i wstrętna deska, której nie cierpię, ale w imię silnych mięśni brzucha robię. Tomek cały czas nas motywował, chwalił i był pod wrażeniem naszej formy. Czy było warto? Moim zdaniem tak. Za 100 zł trening z czterema rożnymi trenerami, plus spotkanie z dietetykiem,  które nie było najsilniejszą stroną warsztatów, ale coś z niego wyniosłam.
Gdyby organizatorzy tak jak pisze się w Internecie byli nastawieni jedynie na kasę, spokojnie upchaliby jeszcze trochę osób, bo za mną było sporo wolnego miejsca. Oczywiście, minus należy się za szatnie, brak prysznica i zimno podczas przerw w ćwiczeniach. Można również było pomyśleć o wodzie dla uczestniczek.
Reasumując zastanawiam się, czy nie wybrać się na warsztaty w styczniu 2014 r.:) Jest coś dobrego i pozytywnego w zbiorowych treningach. Miałam poczucie, że nie jestem sama, a koleżanki obok cierpią tak jak ja.
Czytam różne opinie odnośnie Ewy w Internecie i czuje niesmak. Nie do niej, ale do piszących. Jak zaznaczyłam nie znam jej osobiście, przed treningami z nią, też dużo ćwiczyłam, nigdy aktywność fizyczna nie była mi obca. Ale faktycznie, ona mnie porwała, moim celem nie było schudnięcie, szczerze wisi mi ile ważę, jestem na takim etapie, że akceptuję siebie taką jaką jestem. Jednak po każdym treningu z nią, czy później z Jiilian Micheals, chciałam i nadal chcę więcej. Nie obchodzi mnie, że nie pozowała na Różach Gali, nic mi do tego. Że zarabia na tym co robi, super naprawdę jej gratuluję i podziwiam. Też bym tak chciała. Zarzuca się jej, że  ponoszą ją emocje, hmm chyba jest człowiekiem, czyli ma emocje, odczuwa. Nie mi oceniać, czy przesadnie, nie jestem nią. Nie siedzę w jej skórze. A co do sekciarstwa. Specjalnie po wszystkich treningach zostałam, żeby posłuchać co ma do powiedzenia. W programie było napisane, że będzie medytacja. I wiecie co, były to normalne słowa wsparcia, otuchy jakie w dzisiejszych czasach, rzadko słyszy się od kogoś obcego. Żadna sekta, po prostu człowiek życzliwy  drugiemu człowiekowi.



Każda z uczestniczek dostała w prezencie płytę Ewy, kalendarz i dezodorant.

19 komentarzy:

  1. Czytałam gdzieś w necie, że sam trening ok, ale przygotowanie do niego to już znacznie gorzej. Tak jak piszesz mało miejsca, brak szatni i nieogrzewane pomieszczenia. A szkoda...
    www.antymarka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, to było słabą stroną. Ale tak jak napisałam, całość ok.
    Nie było chałtury, czy olewania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo tych wszystkich minusów myślę, że warto było :) Fajne doświadczenie i ciało wdzięczne!

    Pozdrawiam,

    Malko

    OdpowiedzUsuń
  4. Też tak myślę :)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. O Ewie bardzo dużo osób się wypowiada. Dla jednych jest beznadziejna i nastawiona na zysk - inni chwalą ją za to, że porwała do ćwiczeń Polskę i tego jej nie można odmówić, bo z tego co zauważyłam wiele dziewczyn ćwiczy z jej imieniem na ustach. Natomiast wkurza mnie to zarzucanie jej chęci zdobywania popularności czy zarabiania. Przecież z czegoś musi żyć, samą pasją i altruizmem jeszcze nikt się nie wyżywił.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dokładnie. A ona zarabiam i to pewnie całkiem nieźle i to niektórych bardzo boli. Bo też by chcieli, ale się boją. Przecież jej nikt tego nie dał ot tak, sama na to zapracowała.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zazdrość to bardzo częsta wada Polaków :) Sport to zdrowie, fajnie że to wiesz i coś z tym robisz :)
    Pozdrawiam serdecznie
    http://zocha-fashion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki Zocha :) Zazdrość bo samemu nie chcę się próbować. Podjąć ryzyko.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Super, też chciałam tam być, ale jestem spod Wrocławia, poza tym w sobotę miałam zajęcia... Ale na szczęście w lutym odbędą się warsztaty we Wrocławiu, nie mogę się doczekać ! Pozdrawiam:)

    Ps. A Ewa to wspaniała osoba, dzięki niej inaczej patrzę na świat, staram się zrozumieć ludzi, nie oceniać. Jestem szczęśliwsza i zdrowsza. A to według mnie najważniejsze w życiu :) Szczęście ( miłość itd.) i zdrowie

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadzam się z Tobą, to co niematerialne, niewidoczne jest najważniejsze.
    A ewa faktycznie jest fantastyczna i pozytywna.

    pozdrawiam i zapraszam częściej!

    OdpowiedzUsuń
  11. Odpowiedzi
    1. Roksana wszytko do zorganizowania jest!

      Usuń
    2. Mam zamiar właśnie być w Poznaniu 18.01 na warsztatach z Ewą :) Jak mi się spodoba to może jeszcze wybiorę się na warsztaty do innego miasta, zobaczymy ;)

      Usuń
  12. ewa od samego poczatku podkreslala ze jeje strona jest tylko nastawiona pozytywnie zero negatywnych komentarzy trzeb asie wspierac ale znajdzie sie jakas osoba ktora tylko wyraza swoje zdanie czesto negatywne krzywdzace np jakas metamorfoze i ja rozumiem ze ewa moze byc zla i impulsywnie odreagowywac na takie cos rozumiem! bylo jej duzo w mediach zaczeli gadac ze robi z siebie celebrytke ... nie chciala stawac nasciance tez zle polakom to nie dogodzi. niech robi to co robi ja dzieki niej sie motywuje .... jak zaczleam cwiczyc jeszcze o niej nie slyszlam aczkowliek widzilam ja kilka razy na okladkach shape nie kojarzylam potem jakos tak polubilam jej strone i zaczelam z nia cwiczyc i cwicze :) i sie ciesze niech jest i bedzie

    OdpowiedzUsuń
  13. Dokładnie ! i motywuje nasz Polski naród.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, ale jeśli jeszcze pójdę to w Warszawie. Wrocław za daleko.


      pozdrawiam

      Usuń
  15. Jeśli miałabyś ochotę na trening we Wrocławiu to daj znać, chętnie wybrałabym się razem :) tutaj jest mój fb: https://www.facebook.com/be.fit.927

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękujemy za komentarz :-)
Jeśli podoba Ci się na blogu zapraszamy do obserwacji.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...