źródło: www.gazetka.lidl.pl
Skandal? Oburzenie? Skrajne opinie i emocje?
Nie milknące komentarze i rozmowy.
Powód?
Marka Wittchen podjęła współpracę z siecią sklepów Lidl.
Miesiąc temu w sklepach Lidl pojawiło się 20 wzorów torebek znanej marki w cenie 249 zł za sztukę.
Okazało się, że chętnych na zakup markowych torebek w tak niskiej cenie było dużo więcej niż przewidywano. W internecie krążą filmiki pokazujące jak bardzo silna była chęć posiadania markowej torebki przez klientki i klientów znanego dyskonta.
Panie i Panowie wykazujący się sprytem i refleksem brali do ręki po kilka - kilkanaście egzemplarzy i dopiero wtedy oglądali produkty, nie rzadko dopiero po konsultacji telefonicznej wybierając dany model torebki. A, czasem i w ilościach hurtowych.
Towar chwilę po otwarciu sklepu dość szybko zniknął z wystawionych koszy.
Ci którym udało się dokonać zakupu zadowoleni opuszczali sklep, sieciówka również chyba nie miała prawa do narzekań, bowiem nie często zdarza się, aby dany produkt tak szybko zniknął z półek sklepowych.
Moim zdaniem akcja udana.
Jednak nie wszystkim w równym stopniu ta oferta przypadła do gustu.
Pojawiły się głosy, że to skandal, aby producent ekskluzywnej galanterii skórzanej, sprzedawał swoje produkty w sklepie bądź co bądź spożywczym w tak niskiej cenie, i że klientki, które kupują ich produkty czują się oszukane skoro za swoje torebki tego samego producenta zapłaciły dużo więcej niż 249 zł.
Przejrzałam więc asortyment marki Wittchen i nie znalazłam w ich ofercie produktów, które były oferowane do sprzedaży w sklepach Lidl, domyślam się więc, że była to jakaś oddzielna linia torebek stworzona specjalnie na potrzeby znanego dyskontu.
Być może wyprodukowana z innych rodzajów skór i materiałów.
Dlatego też nie rozumiem problemu i oburzenia jakie pojawiło się w mediach na ten temat.
źródło: www.contributors.luckymag.com
Przecież już od kilku lat popularna i znana sieciówka H&M co jakiś czas zaprasza do współpracy znanych i uznawanych za guru mody projektantów, aby na ich potrzeby stworzyli daną linię kolekcji ubrań i dodatków.
Ubrania mają być sygnowane nazwiskiem danego projektanta, ale w przystępnej cenie.
Pojawienie się takiej kolekcji jest zawsze dość sporym wydarzeniem modowym, bo przecież nie każdego stać na ubrania z metką Lanvin, Isabel Marant czy choćby Wielkiego Karla Lagerfelda.
A, jednak dzięki temu, że marka H&M zaprosiła do współpracy jednego z Wielkich, każdy człowiek może choć przez chwilę poczuć się jak ktoś wyjątkowy, jak ktoś kogo stać na ubranie z metkę znanego projektanta, jak ktoś dla kogo dostępna jest Wielka Moda za dużo mniejsze pieniądze, jak ktoś kogo stać na rzecz luksusową i markową.
Nie słyszałam, aby klientki wyżej wymienionych projektantów, gwiazdy filmowe, muzyczne, bogate celebrytki, czy zamożne Panie, były złe, zbulwersowane albo zaczęły bojkotować którąś z ekskluzywnych marek za to, że stworzyła kolekcję dla mniej zamożnej grupy społecznej. Nie słyszałam też głosów, zarzutów aby czuły się oszukane przez to, że one za swoje kreacje, ubrania musiały zapłacić wielokrotność ceny jaka została ustalona za produkty stworzone dla popularnej sieciówki przez danego projektanta.
źródło: www.washingtonian.com
Wręcz przeciwnie kolekcje te są zawsze bardzo dobrze przyjęte i chwalone.
Chwalone, za jakość, pomysł, wzór i cenę.
To, że znane luksusowe marki czy wielcy projektanci tworzą linie swoich produktów skierowane do szerszej grupy ludzi, z mniej zasobnym portfelem uważam za bardzo dobry pomysł.
Po pierwsze dlatego, że dzięki temu każdy z nas może poczuć choć namiastkę towarów ekskluzywnych.
Po drugie produkty które tworzą znane marki skierowane są przecież do ludzi, do klientów - zgodnie z zasadą klient nasz Pan, każdy klient jest ważny i ten bogaty i ten mniej.
Po trzecie tak po prostu po ludzku, te wszystkie produkty, ubrania, torebki to są rzeczy.
Rzeczy które mają umilić nam życie, dzień czy nastrój i tak je traktujmy, bez śmiertelnej powagi i nerwów.
Szkoda na to życia.
Cieszmy się, że dzięki takim akcjom na niejednej kobiecej twarzy pojawił się uśmiech, z posiadania markowego, ekskluzywnego produktu.
A, i tak znawcy mody i trendów rozpoznają czy torebka którą dana kobieta ma na ramieniu jest z tańszej czy droższej linii producenta i ta wiedza może poprawić ich nastrój i samopoczucie, że sami są posiadaczami droższej wersji.
Dzięki temu każdy może czuć się dopieszczony i dowartościowany poprzez produkty które nosi, jeśli właśnie takiego potwierdzenia swojej wartości poprzez dane produkty potrzebuje.
No chyba, że sam z siebie czuje się wystarczająco wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju :-)
źródło: www.fashionisers.com
Mi bardzo podoba się idea tworzenia tańszych kolekcji dla H&M, Lidl też mi nie przeszkadza ;). Dzięki temu każdy może sobie pozwolić na odrobinę luksusu... wiadomo, że każdy tego potrzebuje ;).
OdpowiedzUsuńPaulina mam takie samo zdanie jak Ty :-) pozdrawiam.
UsuńW końcu Lidl to nie chiński bazarek :P
OdpowiedzUsuńAurora dokładnie :-)))
UsuńOsobiście uważam, że takie akcje powinny mieć miejsce częściej i w większej ilości sklepów. Dla nas zwykłych śmiertelników jest to wielka frajda, a ci którzy się na tym znają od razu zauważą, że torebka za ponad 1 tysiąc nie pasuje do reszty ubioru z tanich sieciówek.
OdpowiedzUsuńhttp://autre-me.blogspot.com/
AureMe i też tak myślę, że to fajne akcje - wiadomo, że to inna linia i zapewne z tańszych materiałów, ale radość z takiej rzeczy ze znaną metką bezcenna :-)
UsuńJa jestem na tak by wielkie marki robiły coś dla zwykłego konsumenta a nie tylko dla tego luksusowego.
OdpowiedzUsuńAgnieszka cieszę się, że jesteś ZA może i więcej będzie pozytywnych głosów, a nie krytyki takie akcje będą częściej robione :-)
UsuńOglądałam krytykę jednej szafiarki która się żaliła,że jej torebka leżała koło ziemniaków i cebuli ehh a sama ją kupiła...
UsuńOna jej nie kupiła. Czytaj/słuchaj ze zrozumieniem. Ona kupiła w sklepie Wittchena, a później zostały rzucone do koszy w spożywczym.
UsuńWspółpraca dużych marek z sieciówkami to jedno (są robione specjalne linie, mają inne nazwy itd, to różnica, ale rozumiem, że niektórym ciężko to zrozumieć), a rzucanie torebek do koszy w dyskoncie spożywczym, to inna sprawa. Zresztą jakość tej marki jest nędzna i nawet nie zasługuje na cenę 250 w Lidlu. Żal tylko tych ludzi, którzy lecą na marki/metki i poszli kupić "odrobinę luksusu" do Lidla...
Anonimie, wiem, że nie kupiła swojej w Lidlu, a jakbyś przeczytał cały mój wpis to byś może zrozumiał, że napisałam, że moim zdaniem linia dla Lidla to osobna linia produktów niż dostępna w regularnej sprzedaży. A, czy żal czy nie żal ?- każdy ma prawo do własnego zdania i decyzji co kupić, a co nie.
UsuńSama nie wiem co o tym myśleć.
OdpowiedzUsuńDziewczyna każdy ma prawo do własnego zdania :-) ja jestem na TAK.
UsuńUuu nawet nie wiedziałam o tej akcji będąc tu gdzie jestem. Dziękuje za doinformowanie i pomysł ogólnie popieram. Ob takich więcej
OdpowiedzUsuńAnia
htpp://london-lavender.com
Anna nie ma za co :-) podejrzewam, że przed Świętami może pojawić się nie jedna taka akcja.
UsuńZgadzam się z autorką wpisu..Torebki również znajdowały się na oficjalnej stronie sklepu Wittchen. Niektóre modele powtórzyły się z zeszłego roku. Uważam, że takie akcje są potrzebne dla Klienta i dla sklepu :) każdy czerpie z tego korzyść. Zastanawiające jest jedynie to, że te same blogerki, które krytykują akcje potem pokazują się w limitowanych ubraniach np. A.Wanga dla H&M..To nie jest wstyd, że kupują z sieciówki? Hipokryzja...Każdy chce zaznać odrobiny luksusu! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAnonimowy -dziękuję i cieszę się, że podoba Ci się wpis.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAkurat jakoś skórzane torebki wrzucone do metalowych koszy na sali sprzedaży w Lidlu mi po prostu nie grają. Dlatego poptrostu w ten dzień nie wybiorę się do Lidlu, bo z pewnością będą tłumy chętnych na te torebki.
OdpowiedzUsuńTe oburzone damessy po prostu są wkurzone, że nie udało im się dopchać do lidlowego kosza i wygrzebać czegoś dla siebie w niższej cenie, ot co :D.
OdpowiedzUsuń