Wiem, że wielokrotnie narzekałam
na polską kinematografię.
Teraz biję się w pierś i przyznaję, że nie miałam racji. Po obejrzeniu w tym roku takich filmów jak: „Róża”, „Różyczka” czy „Układ zamknięty” wiem, że jest światełko w tunelu. Ostatnio nawet świeci mocniej, a to za sprawą filmu „Chce się żyć” w reżyserii Macieja Pieprzycy.
Teraz biję się w pierś i przyznaję, że nie miałam racji. Po obejrzeniu w tym roku takich filmów jak: „Róża”, „Różyczka” czy „Układ zamknięty” wiem, że jest światełko w tunelu. Ostatnio nawet świeci mocniej, a to za sprawą filmu „Chce się żyć” w reżyserii Macieja Pieprzycy.
Mówiąc szczerze, nie lubię filmów
o ludziach niepełnosprawnych, bo ich historia pokazana jest zazwyczaj w sposób
ckliwy i grający na emocjach widza. Osoby kalekie przedstawiane są w sposób
wyidealizowany, nie mający nic wspólnego z prawdziwym życiem. Niepełnosprawnych
ukazuje się jako osoby bez potrzeb seksualnych, nie złoszczące się, cierpliwie
znoszące to, co dał im los. Zazwyczaj na końcu jest happyend, bohater budzi się
do życia, ewentualnie wstaje z wózka (w tle mamy oczywiście wzruszającą
muzykę), zaczyna mówić, jest pięknie i miło. Żyli długo i szczęśliwie.
źródło: filmweb.pl
Dlatego tak bardzo podoba mi się
film „Chce się żyć”. Nie ma patosu, ani szczęśliwego zakończenia w
hollywoodzkim stylu.
Mateusz, zagrany rewelacyjnie
przez Dawida Ogrodnika, rodzi się z porażeniem kończyn. Nie jest w stanie poruszać
się normalnie i komunikować się z otoczeniem. Jedyne co może, to pełzać i
wydawać z siebie dziwne dźwięki.
Lekarka, do której udaje się matka
Mateusza, orzeka, iż chłopiec jest upośledzony umysłowo
i radzi, aby oddać go do zakładu. Chłopak ma szczęście, bo nic takiego się nie
dzieje. Mateusz wychowuje się w rodzinie, która go kocha i akceptuje. Ojciec
pokazuje mu gwiazdy, matka codziennie próbuje go rehabilitować. Jednak mimo to,
jest uwięziony nie tylko
w swoim ciele, ale i w mieszkaniu, w którym spędza cale dnie, obserwując
sąsiadów i tęskniąc za kontaktami z ludźmi. Szczególnie lubić patrzeć na
dziewczynę, która czyta na parapecie. Ania mieszka z matką, która co chwilę
zmienia partnerów. Dziewczyna jest
zagubiona. Mateusz i Ania zaprzyjaźniają się. Nie rozmawiają ze sobą, ale
rozumieją się. Nie chodzą na randki, nie całują się, a jednak rodzi się
pomiędzy nimi więź. Niestety, Ania zmienia miejsce zamieszkania i Mateusz traci
przyjaciela.
Lata płyną, Mateusz staje się
mężczyzną. W wyniku nieszczęśliwego wypadku ginie jego ojciec. Cała opieka nad
chłopcem spada na matkę, która z wiekiem ma coraz mniej sił, aby dźwigać
dorosłego mężczyznę. Rodzeństwo żyje własnym życiem. Mateusz ma wciąż to samo
okno, ten sam pokój i ścianę. Zmienia się tylko widok wraz z porami roku. Pewnego
dnia matka Mateusza ulega wypadkowi i chłopak zostaje oddany do zakładu dla
umysłowo chorych. Na początku ma nadzieję, że jest to sytuacja przejściowa, że
mama przyjdzie i zabierze go. Dni mijają, mama odwiedza syna, ale nie zabiera do siebie.
Chłopak zaczyna rozumieć, że zakład jest jego nowym domem. Miejsce, do którego
trafia Mateusz, pokazane jest jako bezduszna instytucja, w której pracują
ludzie pozbawieni współczucia. Pacjenci są traktowani przedmiotowo.
Chłopak poddaje się atmosferze
panującej w zakładzie i popada w apatię. Ten stan przerywa wizyta
wolontariuszki Magdy, która jako pierwsza zauważa, że Mateusz nie jest leżącym
warzywem, tylko rozumiejącym i czującym człowiekiem. Magda wprowadza
w życie Mateusza radość i emocje. Dostrzega w nim to, czego inni nie potrafią. Wprowadza w świat erotyki, widzi, że jest mężczyzną z krwi i kości.
w życie Mateusza radość i emocje. Dostrzega w nim to, czego inni nie potrafią. Wprowadza w świat erotyki, widzi, że jest mężczyzną z krwi i kości.
Niezmiernie śmieszny jest monolog
wewnętrzny Mateusza dotyczący kobiecych piersi, ich oceny, kształtu, wielkości.
Niestety i Magda znika z życia
chłopaka, pozostawiając po sobie magnetofon z muzyką
i złamane serce chłopaka.
i złamane serce chłopaka.
Przełom następuje, gdy w zakładzie pojawia się Pani Jola, która uczy
niepełnosprawnych, jak komunikować się z otoczeniem za pomocą obrazków. Mateusz
obserwuje taką lekcję, bardzo chce, aby Pani Jola i jego zaczęła uczyć. Zaczyna
więc wydawać z siebie różne dźwięki.
Wygląda to jak atak. Pielęgniarze
chcą podać chłopakowi zastrzyk na uspokojenie, jednak Pani Jola ich
powstrzymuje. Nauczycielka zrozumiała, że chłopak chce coś im powiedzieć, tylko
nie ma potrzebnych narzędzi.
Jola pracuje z Mateuszem, chłopak
po raz pierwszy może. powiedzieć swojej matce, co czuje i myśli. Jego pierwsze
słowa to: „Ja nie roślina”.
Historia filmowego Mateusza jest
inspirowana życiem Przemka Chrzanowskiego, chłopaka który urodził się z
porażeniem kończyn. Właściwie powinnam napisać, że wstydzę się, bo ja też
bardzo często przyklejałam ludziom upośledzonym fizycznie łatkę
niepełnosprawności intelektualnej, bo tak jest wygodniej i nie trzeba zadawać
sobie niewygodnych pytań. Ten film pokazał mi, że za twarzą z dziwną mimiką,
kryje się człowiek, który zasługuje na szacunek i godne traktowanie, tak jak
każdy z nas.
Z polskich dobrych filmów mogę polecić "W ciemności" Agnieszki Holland. Byłam pod ogromnym wrażeniem.
OdpowiedzUsuńZgadzam się świetny film.
Usuńpozdrawiam
ładnie to opisałaś, mam ochotę zobaczyć ten film ;)
OdpowiedzUsuńdziękuje, polecam naprawdę warto.
Usuńpozdrawiam
Nie słyszałem o tym filmie! Fajnie ze napisałaś o nim notkę:)
OdpowiedzUsuńhttp://freshisyummy.blogspot.com/2013/11/power.html
dzięki polecam jak lubisz dobre kino :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam