środa, 30 stycznia 2013

czemu jej nie ma.


"Chodzi" za mną temat rzeka.
Tolerancja.
Definicja według Wikipedii - W ogólnym znaczeniu tolerancja to otwarte, obiektywne i szanujące podejście wobec wszelkich postaw i cech drugiego człowieka które można uznać za obce czy inne od własnych. W społecznym, kulturowym i religijnym znaczeniu tolerancja i tolerowanie są słowami używanymi do opisu postaw które są „tolerancyjne” (czy też szanujące) wobec praktyk czy przynależności grupowych, które mogą być dezaprobowane przez tych, co są w większości.
I w moje głowie pytanie, dlaczego jej nie ma? dlaczego tyle się o tym mówi, pisze, a w ludziach jest jej tak mało.
Myślę o każdym rodzaju tolerancji, który nie krzywdzi osób trzecich, o tolerancji wobec innego koloru skóry, wobec innej religii czy orientacji seksualnej.
Mam swoje teorie na ten temat jedna z nich to taka, że człowiek nie jest tolerancji wobec czegoś czego się boi, czegoś co sam ma- tyle, że to ukrywa lub chciałaby to mieć.
Jeżeli chodzi o orientację seksualną to przypomina mi się film " American Beauty" gdzie ojciec jednego z bohaterów, były wojskowy, obsesyjnie się wręcz bał, żeby jego syn nie był homoseksualistą, jedna z ostatnich scen filmu pokazała, że sam przez całe swoje życie, dusił i ukrywał swoje pragnienia seksualne wobec innych mężczyzn.
Kolor skóry. W tym temacie wydaje mi się, że i tak już się bardzo dużo zmieniło nie mniej jednak, nadal na widok osoby o innym kolorze skóry, zauważyłam, że niektórzy ludzie zmieniają wyraz twarzy. Myślę, że jednak na plus duża tutaj zasługa otwarcia się Polski na świat oraz możliwości nasze do podróżowania po świecie. Pomogło to zwiększyć tolerancję wobec innych narodów.
Niemniej jednak są jeszcze środowiska gdzie człowiek o innym kolorze skóry jest uważany za człowieka drugiej kategorii.
Osobiście by mi się podobało gdyby już w przedszkolach dzieci uczono tolerancji w każdym zakresie tego słowa poprzez zabawy, gry czy też inne formy edukacji dostosowane do ich wieku.
Bo, smutne i straszne jest patrzeć (akurat ten obrazek mam teraz przed oczami) na nie za atrakcyjną, zakompleksioną i niezbyt inteligentną kobietę, która ze złością i zacietrzewieniem krzyczy coś w temacie o którym słychać, że nie ma pojęcia.
Mówi o poczuciu estetyki, a sama go nie spełnia mając możliwości ku temu.
Nie rozumiem dlaczego ludzie wypowiadają się czasami na tematy na których kompletnie się nie znają, ja przecież nie będę z nikim prowadzić dyskusji na temat badań chemicznych bo się na tym nie znam, ale inni jak często widać i słychać nie mają z tym problemu.
W związku z tym tutaj okazuje się, że ja nie jestem tolerancyjna wobec głupoty, nie jestem też tolerancyjna wobec działań nawet w imię tak zwanej religijności, które z wiarą nie mają nic wspólnego, a przynoszą same krzywdy innym.
W temacie religijnym niestety niektórzy przypominają mi sekty, które pod przykrywką wiary niszczą ludzi, a z wiarą nie ma to nic, a nic wspólnego.

Kończąc temat nie chciałam nic o polityce, może trochę się jej wkradło, ale widać dobrym przykładem tolerancji jest, a raczej jej braku.
Dziś tak trochę poważniej mi wyszło:-) a temat rzeka nadal nie do wyczerpania jest. 

niedziela, 27 stycznia 2013

pomarańczowy blask :-)


Pamiętacie mój "łup" z grudniowej wyprzedaży? 
To moja pomarańczowa sukienka, która jako ostatnia samotnie wisiała na wieszaku i tylko traciła na cenie, bo na urodzie zyskuje za każdym razem kiedy ją założę:-)
Zwraca uwagę krojem i mocnym energetyzującym kolorem :-)
Jest wygodna, ciepła i elegancka:-)
Dziś "zatrudniłam" nietypowego modela do zaprezentowania jej wdzięku :-) 
Plusy jego pracy są, takie że nie kręcił się, nie marudził tylko cierpliwie stał i pozował.
Sukienkę więc prezentuję tak jak lubię ją nosić z dżinsową kurteczkę, jasnymi długimi kolczykami, carmelową torebką i czarnymi botkami.
W zimie obowiązkowo do sukienek noszę grube rajstopy, czasem nawet z polarkiem, bo jednak nad wygląd przekładam ciepło wewnętrzne.

 





 chustka dodatkowy element została niespodziewanie dodana dla urozmaicenia zdjęć.













sukienka Orsay
kurtka GAP
torebka carmelowa
botki-CCC
kolczyki-DIVA 


sobota, 26 stycznia 2013

małe co nieco.

Lubię soboty. Najbardziej te leniwe, kiedy nie trzeba rano się spieszyć, a strój jest dziełem wielkiego przypadku.
Wczoraj miałam wątpliwą przyjemność skorzystać z usług spółki PKP InterCity, 1,5 godziny w oczekiwaniu na pociąg na dworcu, kiedy na tablicy czas spóźnienia pociągu zmieniał się co 5-10 minut jakby od razu nie mogli podać całkowitego opóźnienia 90 minut, w związku z tym delikatnie mówiąc skostniała w końcu wsiadłam do pociągu. Następnie z niewiadomych przyczyn pociąg na 30 min zatrzymał się w szczerym polu (-: 
Po tak wyczerpującej, długiej i męczącej podróży jedyne na co miałam ochotę dziś to leżeć i odpoczywać.
A, ponieważ na dzisiejsze popołudnie był plan małej uroczystości rodzinnej moja siostra postanowiła wypróbować nowy przepis na ciasteczka anyżowe.
Ja towarzyszyłam jej całym duchem :-) ( co przecież też jest ważne) i swoim aparatem.
Ciasteczka szybkie i smaczne wg przepisu ze strony jak po maśle:
3 jajka 
15 dag cukru pudru
15 dag mąki pszennej
1 łyżka anyżu do posypania

Jajka należy podgrzewać w kąpieli wodnej, następnie powoli dodawać cukier, ciągle mieszając, ściągnąć z ognia, dodać mąkę i wymieszać.
Nałożyć ciasto łyżeczką na blachę i posypać anyżem.Piec w temperaturze 180 stopni ok 15 min.
Siostra ubiła jeszcze białka i po podpieczeniu ciasteczek ponakładała łyżeczką pianę z białek na nie i jeszcze na parę minut włożyła do piekarnika :-)
A, oto efekty.











czwartek, 24 stycznia 2013

problemy usługowe.


Mam swojego "faworyta" wśród Przedsiębiorstw użyteczności publicznej. 
Jest to jednostka, która świadczy usługi w zakresie pocztowym.
 Reguły gry wydają się dosyć proste i ogólnie znane, a w szczególności powinny być temu przedsiębiorstwu i jego pracownikom. Otóż tutaj właśnie następuje rozczarowanie szczególnie i zwłaszcza z mojej strony. Generalnie staram się nie marudzić i być wyrozumiała jednak dziś te moje cechy zostały mocno nadwyrężone.
Oczekuję obecnie na dwie przesyłki, jedną krajową, drugą zagraniczną i tutaj zaczynają się kłopoty. Moje miejsce zamieszkania obsługują dwie poczty mała i duża,podobno, żeby ułatwić życie klientowi?? na dużej poczcie pracują listonosze i można odebrać paczki, a na małej poczcie odbieram listy.
Termin dostarczenia przesyłki zagranicznej minął nie całe dwa tygodnie temu,teoretycznie przesyłka ta powinna leżeć na małej poczcie. Jak tam zadzwoniłam parę dni temu Pani powiedziała, że nie ma jej tam i żebym zadzwoniła na dużą pocztę, zadzwoniłam na dużą pocztę zapytać czy czasem tam nie ma mojej przesyłki. Pan obiecał, że sprawdzi czy czasem jej tam nie ma i obiecał, że oddzwoni, podałam swój numer telefonu i czekam do dziś.
Przesyłka krajowa powinna być wczoraj w skrzynce, ale nie ma ani awiza ani przesyłki, znowu zadzwoniłam na małą pocztę miła Pani powiedziała, że niestety nie ma, ale oczywiście jeszcze żebym na dużą pocztę zadzwoniła.Tam niestety albo zajęte albo nikt nie odbiera.
Zostaje mi chyba tylko czekanie i oczywiście telefonowanie na pocztę małą i dużą. Mam zamiar też napisać do nadawców, że przesyłek nie ma.I tyle.
I tak przypomniały mi się różne sytuacje związane z tą instytucją i kompletny brak porozumienia między nami.
Przedsiębiorstwo To ma w swojej ofercie usługę, która ma pomóc Nam/Mi jako klientowi w dostarczaniu poczty, która polega na tym, że wypełnia się odpowiedni formularz w którym zaznacza się opcję, że Listonosz może zostawić w naszej skrzynce przesyłkę poleconą, co w praktyce ma nam ułatwić życie, żebyśmy nie musieli za każdym razem jak przyjdzie do Nas list polecony chodzić na pocztę. Złożyłam takie oświadczenie na dużej poczcie, niestety dalej awiza były w skrzynce, potem na małej, dalej nic, znowu na dużej i ponownie na małej. Zadziałało w końcu :-)
 Przez kilka miesięcy przesyłki znajdywałam w skrzynce i nagle jak za dotknięciem złej różdżki czarnoksiężnika znowu pojawiły się awiza. Problem poruszam, za każdym razem na poczcie niestety chyba nie ma między nami porozumienia.
Innym zaskoczeniem, które zafundowało mi to przedsiębiorstwo była informacja, że jeśli wysyłamy przesyłkę np. z Warszawy do Warszawy może zaginąć w miejscowości Koluszki. Dlaczego? bo TAK. Bo wszystkie paczki muszę przejść przez Koluszki.
A na koniec mój ulubiony HIT. Kilka lat temu postanowiłam, zamówić jeden z prezentów Świątecznych przez internet, nauczona już doświadczeniem życiowy zamówiłam go z odpowiednim wyprzedzeniem 3 tygodnie przed Świętami.
Przesyłka oczywiście zaginęła, kiedy delikatnie mówiąc zdenerwowana próbowałam to wyjaśnić na poczcie usłyszałam-proszę Panią idą Święta, każdy chce coś wysłać i trzeba wziąć pod uwagę,to że co 3 no może 4 przesyłka zaginie akurat padło na Panią jakby Pani zamówiła 3 przesyłki to by zaginęła Pani tylko jedna i nie byłaby Pani taka zła, że ma chociaż te dwie. Prawda, że proste...?:-)

wtorek, 22 stycznia 2013

czerwona pokusa.


Wczoraj odbyła się inauguracja kolejnej prezydentury Pana Baracka Obamy, męża Michael Obamy, która na tą okazję założyła długą czerwoną suknię.
I tak mnie dziś zainspirowała do postu o czerwonych sukniach/ sukienkach.
Osobiście uwielbiam ten kolor, uważam, że potrafi całkowicie "ubrać" kobietę. Uważam też, że każdej kobiecie dobrze jest w czerwieni tylko musi dobrać odpowiedni, odcień, krój i materiał sukienki, bo niestety bardzo łatwo tutaj popełnić błąd.
Czasem może i kolor w porządku jest, krój też, ale niestety materiał może popsuć efekt, wiem to niestety z własnego doświadczenia.
Kiedyś bardzo mi się spodobała sukienka na jednej z okładek czasopism, więc wzięłam gazetę, pobiegłam do sklepu z materiałami, kupiłam satynę w kolorze jasnego czerwonego wina i pognałam co sił do krawcowej z moim projektem i materiałem. Niestety krawcowa nie zwróciła mi uwagi, że na satynie nie dobrze wyglądają marszczenia i uszyła mi sukienkę jaką chciałam, tyle, że z materiału satynowego. Wyglądałam w niej jakbym szukała pracy w najstarszym zawodzie świata (-:
Od tego pamiętnego wydarzenia z bardzo dużą uwagą wyszukuję czerwone sukienki dla siebie :)
wiem, że nie każdy odcień czerwieni mi pasuje, fason, a już na pewno niestety nie każdy materiał.
 Ostatnio zakupiłam śliczną w grochy czerwoną sukienkę w moim ulubionym sklepie ASOS, którą nie długo zaprezentuję Wam w poście stylizacyjnym.
A, dziś poniżej piękne moim zdaniem suknie z czerwonego dywanu oraz kilka z wybranych sklepów (ASOS, NIFE, ZALANDO) może coś Wam wpadanie w oko :-)












Te dwie poniżej to chociaż przymierzyć bym kiedyś chciała :-)



ze sklepów :











niedziela, 20 stycznia 2013

czarno-białe krytykanctwo.




Stylizacja tym razem czarno-biała, z wykorzystaniem czarnej lakierowanej torebki kupionej jakiś czas temu w sklepie z używaną odzieżą.Czerwone buty to sugestia Pani fotograf Magdaleny Kuli:-)
I właśnie oglądałam zdjęcia z tej stylizacji było ich naprawdę kilka, przeglądałam, robiłam zbliżenia na różne części ciała i prawie w każdym zdjęciu coś mi nie pasowało.Oglądając zdjęcia innych osób czy to jak ja je robiłam czy nie dużo więcej mi się podoba, uważam, że fajnie powychodzili na danych fotkach. A, jak oglądam swoje zdjęcia to często mam sobie coś do zarzucenia...nie wiem czy tylko ja tak mam??, że u siebie włącza mi się bardzo duży krytycyzm.
Ciekawi mnie czy Wy też tak macie?

a, wracając do stylizacji, która moim zdaniem taka retro jest, mam na sobie:

spódnicę -ZARA
granatową koszulkę
sztuczne perły
czerwone buty-BUTIK
czarną lakierowaną torebkę-sklep z używaną odzieżą :-)










sobota, 19 stycznia 2013

ciemny dodatek.


Kolejny, króciutki wpis i przegląd kolekcji torebek, tym razem ciemnych.
Te najczęściej wybieram o tej porze roku:-)
Bardzo lubię jak torebka nie jest w tym samym kolorze co reszta stroju, ale mają jakiś element wspólny.
Na co dzień moja torebka musi być pakowna, bo zawsze w niej muszą się znaleźć różne potrzebne rzeczy, fakt, że czasem nie potrzebne też są :-) ale rano nigdy nie wiem co jednak w ciągu dnia będzie mi pomocne, a co nie.
Tak więc poniżej ciemniejsza strona torebek:-)















piątek, 18 stycznia 2013

nerwy w konserwy.



Czasem jest tak, że mimo, że nie ma Wielkich kryzysów ani dramatów człowiek czuje się nie najlepiej. Drażni, denerwuje nas wszystko, a czasem i wszyscy. Zaczynamy bardziej niż na co dzień dostrzegać brak końca niektórych spraw, miejsce gdzie obecnie przebywamy nie daje nam satysfakcji, wokół nas małe albo i duże dramaty, a człowiek jedyne o czym myśli to zamknąć oczy, wyłączyć każdy dźwięk i zasnąć.
Zresetować się jak komputer i nie myśleć, nie analizować, nie roztrząsać.
Każdy z nas ma swoje sposoby na zły dzień czy humor, czasem niestety nawet i one zawodzą zostaje wtedy tylko śmiech. U mnie w pracy na przykład czasem czuję się jak bohaterka filmu Barei niestety nie tylko ja, wtedy moją/naszą metodą na różne akcje czy ludzi, jest jeszcze większa karykaturyzacja i oczywiście śmiech:-)
a co oprócz śmiechu?
Czasem fajnie samemu jest się schować pod kołdrę i zasnąć, czasem kieliszek wina, ciekawa książka, lekka komedia w wybranej formie odbiornika to co akurat może zadziałać.
Jeden z moich faworytów to jest spotkania z ludźmi którzy są nam bliscy i zawsze choćby nie wiem co się działo rozweselą, rozbawią czy pocieszą.
Dziś kiedy dalej zima za oknem ( i pewnie jeszcze kilka tygodni będzie) ja postanowiłam wybrać się w stronę wody i moich ulubionych rybek, które były moimi modelkami na jednym wyjeździe wakacyjnym.
Ryby i stworzonka morskie bardzo mnie relaksują i pozytywnie nastawiają, mam więc nadzieje, że i Wam rozjaśnią trochę dzień:-)






















Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...